czwartek, 24 maja 2018

9. Sekret



Ukryj mnie w
nicości namacalnej
kłamstwie prawdziwym
puer meus



– Dlaczego wyruszyłeś po dziewczynę?
Głos Tsunade był bardziej hardy niż zwykle. Spoglądała na Uchihę przenikliwym wzrokiem, raz po raz zaciskając szczęki. W jej oczach błyszczały dwie złowrogie iskierki, i choć z zewnątrz wydawała się nadzwyczaj opanowana, czuła jak stopniowo narastał w niej gniew.
– Miałem dług wdzięczności wobec jej ojca. – Powieki Sasuke ani drgnęły, kiedy wypowiadał kłamstwo.
Rozmyślał nad tym od dłuższego czasu, szukając najbardziej racjonalnej wymówki. Wcześniej, mimochodem, napomknął Hikari, że aby przeżyć, nie może zdradzić swojego pochodzenia. Uchiha miał nadzieję, że myśli dziewczyny nie zostaną przeszukane. Sprawiała wrażenie zwykłego cywila, dzięki czemu nie wzbudzała podejrzeń. Jeśli jednak w jakiś sposób Hokage dowiedziałaby się, iż Hikari była sierotą z burdelu, w której spoczywał ogromny potencjał – jego szansa na kolejne przejęcie mocy byłaby stracona. Wcześniej odebrał jej prawie całą czakrę, jednakże siła ta z czasem ponownie mogła zregenerować.
Tsunade popatrzyła na niego z przymrużonymi oczyma. Wiedziała, że nawet jeśli chłopak kłamał, nie zdołałby wyciągnąć z niego informacji poprzez zwykłe przesłuchanie.
– Co chcesz zrobić z nią dalej? – zapytała, po czym wzięła głębszy wdech i po chwili wypuściła powietrze ustami. Jej barki uniosły się i opadły, dając ukojenie zmęczonemu umysłowi.
– Wszystko jedno – odparł, celowo używając obojętnego tonu. – Dług został spłacony.
– Wkrótce dołączy do nas grupa cywili – powiedziała, uważnie lustrując wzrokiem chłopaka. – Podziemne, ukryte schrony w tej okolicy są przepełnione. Mamy schrony awaryjne w połowie drogi do Suny – dodała, po czym zamilkła na kilka sekund, opracowując plan. – Możemy ją tam odeskortować.
– Jak mówiłem, wszystko jedno – burknął, lecz był zadowolony z takiego obrotu spraw.
– Teraz dziewczynę bada Sakura, miała sporo siniaków i stłuczeń. – Tsunade zdawała się nie zauważać znużonej twarzy Sasuke. Skinęła na młodego genina, siedzącego w kącie drewnianej, stworzonej techniką Yamato chatki. – Zawołaj wszystkich członków rady. – Wydała polecenie, na co młodzieniec ruszył ochoczo, zadowolony, że bierze udział w ważnych dla wioski wydarzeniach. – Ty też zostań – dodała, kiedy Uchiha skierował się do wyjścia.

***

– Czujesz ból, kiedy dotykam? – spytała Haruno, raz po raz napierając dłońmi na posiniaczone uda i łydki dziewczyny.
– Niewielki – odparła, czując jak na jej ciele pojawia się gęsia skórka.
Leżała w samej bieliźnie na prowizorycznej kozetce. W pomieszczeniu było chłodno i wilgotno. Silny wiatr zwiastował nadchodzącą burzę. Choć nocne niebo nie było jeszcze przyozdobione piorunami, w oddali dało się słyszeć stłumione grzmoty.
– To dobry znak, nic sobie nie złamałaś. – Sakura uśmiechnęła się ciepło, po czym sięgnęła gruby ręcznik. Nakryła nogi dziewczyny i utkwiła podejrzliwy wzrok w jej brzuchu. – Który tydzień?
– Słucham? – Brunetka podniosła głowę z kozetki, by zaskoczona popatrzeć na sanitariuszkę.
– Jesteś w ciąży – powiedziała różowowłosa prosto z mostu, nie do końca wierząc w niewiedzę dziewczyny.
– Słucham? – powtórzyła Hikari, podnosząc się do siadu.
– Poważnie nie wiedziałaś? – Sakura była zaskoczona i lekko zdezorientowana.
Brzuch dziewczyny wyraźnie i charakterystycznie wystawał o kilka dobrych centymetrów. Nie pasował do szczupłego ciała. Wystarczyło, że Haruno przyłożyła do niego dłoń, a wyraźnie czuła czakrę zalążka nowego życia.
– Nie – mruknęła Hikari, opadając na leżankę, po czym przymknęła powieki.
Przez umysł Haruno przeleciała niewygodna myśl. Przegnała ją natychmiast, jednak ta uporczywie powracała. Kiedy skończyła badać dziewczynę, Hikari zauważyła, że się jej przygląda i natychmiast odwróciła wzrok.
– Możesz coś dla mnie zrobić? – spytała uprzejmie brunetka, ubierając się powoli w przydzieloną jej, lnianą koszulę i grube, sztywne spodnie.
– Co takiego? – Haruno wydawała się być lekko zbita z tropu.
– Nie mów o tym Sasuke – poprosiła, patrząc wyczekująco na medyka.
Sakura zaniemówiła na chwilę, lecz kilka sekund później przytaknęła, nieco zbyt energicznie. Uśmiechnęła się do dziewczyny, po czym wyszła z prowizorycznego gabinetu.
Hikari poczuła nagle przyjemny dreszczyk emocji. Odkąd Uchiha zostawił ją na pastwę losu, miała dużo czasu na przemyślenia. Nie wiedziała o ciąży, wcześniej obawiała się, że to jakieś problemy zdrowotne.
Doskonale widziała nutkę tęsknoty, za każdym razem, gdy spojrzenie Sakury padało na Sasuke. Wiedziała, że to idealny moment, aby zemścić się na chłopaku. Kiedy ją uwolnił, czuła wdzięczność. Oddała mu własne ciało, w zamian za odrobinę godności. Dał jej namiastkę honoru, który ponownie wydarł, pozostawiając ją w starej chatce jak śmiecia. Sam powiedział, że jej moc jest ogromna. Odebrał jej część czakry, jednak ta wciąż narastała w niej na nowo.
Hikari wiedziała, że kiedy Sasuke dowie się o dziecku, będzie chciał za wszelką cenę je chronić. Zrobi z niej inkubator. Dlatego też, na poczekaniu opracowała plan. Prośba o zachowanie sekretu była tylko przykrywką. Sama zadba o to, by dowiedział się o dziecku. A kiedy będzie w stanie poświęcić dla niego wszystko, to ona zniknie z dnia na dzień. Zabierając mu jedyną osobę, o którą będzie chciał walczyć.
Teraz mogła tylko obserwować i napawać się zazdrością Sakury. Nie polubiła jej od pierwszej chwili. Dziewczyna była zbyt dumna, wywyższała się ponad wszystkich, będąc zwyczajnym medykiem. Tymczasem Hikari, ostatnia potomkini klanu Kokoro, była traktowana jak przeciętny cywil. Zniewaga ta, z każdym dniem napełniała jej żyły większą dawką nienawiści.

***

Haruno przysiadła przy pustym, metalowym stole operacyjnym i wzięła kilka głębszych oddechów. Przez cały czas, od odejścia Sasuke z wioski, cierpiała katorgę. Widziała go wszędzie. W każdym miejscu, do którego wspólnie przychodzili, w każdym treningu, jakie wcześniej odbywali wspólnie oraz w znajomych.
Miesiącami alienowała się, nie wychodziła z mieszkania, poza pracą i drobnymi zakupami. Nawet nie zgłaszała się po dodatkowe misje. Jej życie toczyło się jednym torem, który miał swój początek i koniec: dom–szpital; szpital–dom. I tak w kółko.
Związek z Shinichim był początkowo odskocznią, lecz z czasem zrozumiała, że zaczyna darzyć go prawdziwymi uczuciami. Był od niej o rok młodszy i często traktował jak swoją mentorkę, jednak miał również wielkie serce i – musiała to przyznać – wyjątkowo umięśnione, seksowne przedramiona. Była gotowa stworzyć z nim coś stałego.
Powrót Sasuke i wisząca nad wioską wojna, były dla niej jak grom z jasnego nieba. I nawet jeśli wypierałaby się wszystkiego przed samą sobą, nadal czuła coś do Uchihy.
– Cholera – szepnęła, chowając twarz w dłoniach. – Cholera, cholera, cholera.
Nie sądziła, że cokolwiek mogłoby wyprowadzić ją tak bardzo z równowagi. Wiadomość o dziecku, całkowicie ją przybiła i zdezorientowała.
– Wszystko w porządku, Sakura? – Aż podskoczyła, słysząc głos Shinichiego nad sobą.
– Tak – odparła, przeciągając samogłoskę. – To tylko zmęczenie.
– Prześpij się trochę, obejmę wartę w szpitalu. Póki co mamy tu tylko drobne rany – powiedział chłopak, kucając przy niej i całując lekko w policzek. – Jak się wyśpisz, pogadaj z Naruto, nie za bardzo radzi sobie z powrotem waszego przyjaciela.
Sakura skinęła i wyszła z pomieszczenia, z przyklejonym do twarzy sztucznym uśmieszkiem. Kiedy tylko dotarła do części sypialnej obozu i rozłożyła się na wolnej pryczy, podkurczyła kolana niemal pod samą brodę i objęła je rękoma.
– Cholera – powiedziała znów, walcząc z wyrzutami sumienia.
Shinichi zachowywał się jak naiwny dzieciak. Wiedział, że kochała Uchihę, a mimo wszystko ufał jej bez granic. Był gotowy oddać jej swoje serce na dłoni. Nawet kiedy widział, że od powrotu bruneta, nie układało się między nimi.
Walcząc z poczuciem winy, zasnęła w końcu. Nie trwało to długo, bo głośny szelest wyrwał ją ze snu.
– Przepraszam. – Usłyszała, nim otworzyła oczy. – Szukałem wolnego miejsca by się przespać.
Chłopak wycofał się, lecz Haruno powstrzymała go. Nie wierzyła w przypadki i zdarzało jej się być przesądną osobą. Jeśli to nie demony go przysłały akurat w takiej chwili, to zrobił to Budda.
– Zaczekaj – powiedziała, wskazując na wolne prycze oddziału szpitalnego. Nikt inny nie wypoczywał. – Przecież znajdzie się łóżko.
Wiedziała, że kusi los. W głowie miała wirującą sieczkę, ale by wyrwać się z tego amoku, musiała znać odpowiedź na dręczące ją pytanie.
– Sasuke? – mruknęła, kiedy brunet bez słowa przeszedł kilka łóżek dalej i spoczął.
– Hm? – burknął, układając się do snu.
Podeszła do niego, a wtedy przysiadł, wyraźnie zaskoczony. W jej twarzy widział, że coś ją dręczyło. Jakaś nieznana zmora omiotła myśli Haruno, skrywając się za tęczówkami dziewczyny. W półmroku błyszczały ciemną zielenią.
Nie dbała o to, że Uchiha był czyimś ojcem. A może właśnie dlatego to zrobiła? Pochyliła się nad nim, po czym niewiele myśląc, dotknęła swoimi ustami te jego. Pocałunek był przelotny, ale już znała odpowiedź. Poczuła mrowienie na wargach i przeklęła w duchu. Nie wiedziała, co nastąpi za chwilę, czy ją uderzy czy może wyjdzie bez słowa. Wiedziała jedno: nadal coś do niego czuła. A podniecenie, które zaledwie w kilka sekund zalało całe jej ciało, było przekleństwem.
Przepraszam, Shinichi, szepnęła w myślach, czując się podle.
Uchiha patrzył na nią spod przymrużonych powiek, starając się ukryć zaskoczenie. Był zdziwiony tym gestem, nie miał ochoty na żadne gierki. Fascynacja Haruno jego osobą przyjemnie łechtała jego ego, ale z drugiej strony była upierdliwa.
– Co to miało znaczyć? – zapytał, niemal warcząc.
Dziewczyna cofnęła się o krok, nie mogąc znaleźć wytłumaczenia, które nie śmierdziałoby banałem.
– Powitanie – odparła, chcąc obrócić sytuację w żart. – Całus na przywitanie przyjaciela w wiosce. Nieco spóźniony.
Poczuła się znów tą irytującą, młodą kunoichi, której tak bardzo nie znosił. Sama prosiła się o kłopoty. Dopiero po chwili zrozumiała, że zrobiła straszliwą głupotę.
Sasuke wstał na równe nogi, a następnie na jego usta wkradł się nieznaczny uśmieszek. Podszedł do dziewczyny, po czym zastąpił jej drogę do wyjścia.
– Sasuke… – szepnęła zbita z pantałyku, kiedy ten zbliżył się na odległość kilkunastu centymetrów, po czym złapał ją obiema dłońmi za pośladki.
Wyślizgnęła się od razu z tych objęć.
– Czy nie tego właśnie chciałaś? – zapytał kpiąco, przytrzymując mocno nadgarstek Haruno, by nie mogła odejść.
Znów przeklęła się w myślach, kiedy poczuła dreszcz. Nie byli już tymi samymi dzieciakami. Byli niemal dorosłymi ludźmi i wszystko mogło się wydarzyć. Odczuwała niepokój, zmieszany z podnieceniem.
– Nie, nie to miałam na myśli – odpowiedziała w końcu, kiedy ponownie się do niej przybliżył.
– Możesz uciekać – mruknął Uchiha, puszczając jej rękę. – Dlaczego tego nie robisz?
Honor i duma dziewczyny prysnęła jak bańka mydlana, kiedy od jego zapachu zakręciło jej się w głowie. Nie wahała się, nie chciała. Nie miała pewności, czy w ogóle wyjdzie cała z wojny, która zbliżała się wielkimi krokami.
– A jednak… – wyszeptał zmysłowo, zadowolony.
Od tygodni nie uprawiał seksu i czuł, że właśnie tego potrzebuje. Nawet, jeśli miała to być Haruno. Jej ciało było przyjemne dla oka i musiał przyznać, że wyrobiła się przez te wszystkie miesiące.
– Ktoś w każdej chwili może tu wejść – szepnęła, kiedy chłopak ponownie ją objął i przygryzł zębami płatek jej ucha.
Nawet w snach nie marzyła o takich pieszczotach. Zmięła całą przyzwoitość w kulkę i cisnęła ją w najdalszy kąt swojego umysłu. Dała się ponieść emocjom. Wplotła palce w jego włosy i wpiła w usta, pragnąc wyrwać z niego jak najwięcej uczuć, wiedząc, że to pierwszy i ostatni raz.
Odpięła pośpiesznie guziki jego białej koszuli, po czym przejechała opuszkami palców po torsie. Skóra Sasuke była nierówna, pokryta wieloma bliznami, najpewniej powstałymi podczas walki. Mimowolnie porównała to z idealnie gładką, nieskalaną czyimś cierpieniem skórą Shinichiego.
Potrząsnęła głową, by wyrzucić z niej niewygodne myśli. Zrzuciła pośpiesznie spodnie i bieliznę, czekając niecierpliwie aż chłopak zrobi to samo.
– Jesteś irytujący – powiedziała naśladując jego ton z przeszłości, a na jej twarzy pojawił się kpiący uśmiech.
Chłopak skwitował docinkę krótkim parsknięciem, po czym złapał Sakurę za biodra i popchnął na pryczę. Dziewczyna obróciła się jednak, po czym usiadła okrakiem na jego kolanach i chwyciła twarz w dłonie, całując namiętnie.
Nigdy nie lubił, kiedy kobieta chciała dominować, ale tym razem pozwolił na to. Poddał się jej śmiałym ruchom, kiedy rytmicznie ocierała się o jego męskość. Była w tym dobra i nie do końca podobała mu się myśl, że w jakiś sposób musiała nabrać tego doświadczenia. Wcześniej liczył na to, że znów będzie pierwszy.
– Nie drocz się ze mną – zamruczał, niemal bezbronnym tonem.
Słowa te sprawiły, że ciało dziewczyny niemal zapłonęło z podniecenia. Podobało jej się, że “Wielki Uchiha” może teraz tańczyć jak mu zagra. Przyśpieszyła.
Sasuke jęknął i zacisnął szczęki, wiedząc, że dłużej nie wytrzyma w oczekiwaniu. Wsunął przedramiona pod uda Sakury, uniósł ją lekko, po czym wszedł w nią powoli.
– Cudownie… – szepnęła, napawając się tą chwilą.
Powietrze było jak naelektryzowane. Kiedy czuła, że oboje są już na skraju, powstrzymała się z trudem i zeszła z jego kolan. Chłopak westchnął rozczarowany, rzucając jej pytające spojrzenie.
– Mała zmiana – mruknęła, odwracając się do niego tyłem i wypinając kształtne pośladki.
Znów uśmiechnął się pod nosem, zadowolony z takiego obrotu spraw. Teraz to on miał kontrolę, uwielbiał to.
– To będzie najlepszy seks w twoim życiu, słonko – szepnął, po czym odgarnął różowe kosmyki do tyłu i chwycił je w dłoń.
Ponownie wszedł w nią i tym razem napawał się cichymi jękami rozkoszy i bólu, kiedy mocniej ciągnął za jej włosy. Kiedy Haruno doszła, pozwolił sobie na to samo, opadając wykończony na smukłe, rozgrzane ciało dziewczyny.
Ta jednak, kiedy tylko chłopak zasnął, wyślizgnęła się, po czym ubrała. Starała się nie myśleć o tym, co właśnie zrobiła. Najbardziej przerażało ją, że nie żałowała ani jednej sekundy.
To był najlepszy seks w jej życiu.
Chwyciła leżący na podłodze, wełniany koc i nakryła go delikatnie.

***

– Jaki jest plan? – spytał Kakashi, jako ostatni dołączając do obradującego grona.
Wszyscy zebrani stali spięci, jedni zaciskali szczęki, inni poruszali niespokojnie nogami, przebierając nimi co jakiś czas w miejscu. Czuli się gotowi do działania, lecz nieco wystraszeni.
– Ninja idą na front główny. Ważne, by odeprzeć największy atak armii Danzou – powiedziała Tsunade głośno, by każdy dowódca wyraźnie słyszał jej słowa. – Rada zostaje w kręgu, razem z elitą ninja. Najsilniejsi są na liście. Bronią cywili w sercu.
– Więc większość to mięso armatnie – westchnął Naruto, patrząc zbolałym wzrokiem na wywieszone listy.
Tym razem wszyscy pogodzili się z wyrokiem. Wiedzieli, że aby bronić cywili są potrzebni w centrum. Wszyscy poza listą byli tylko pionkami. Uzumaki sam chętnie zamieniłby się z jakimś nieborakiem z głównego frontu. Jeśli jednak mieli wygrać i ocalić cywili, był potrzebny w środku kręgu.
– Tsunade? – Sakura wstrzymała oddech na moment, blednąc. – Tsunade, kurwa!
Piąta nie patrzyła na dziewczynę, odwracała wzrok, uciekając przed jej spojrzeniem.
– Dlaczego nie ma go na liście? – Głos Haruno załamał się w połowie zdania.
Zaczęła spazmatycznie łapać powietrze. Kakashi chwycił ją za ramię, nim upadła na podłogę, niemal zemdlona. Nie mogła uwierzyć w to, co się stało.
– Dlaczego?! – wrzasnęła, znajdując w sobie nowe siły.
– Sakura… – szepnął Uzumaki, lecz zamilkł szukając oparcia w stojącym nieopodal Asumie.
– Shinichi jest zbyt niedoświadczonym medykiem na leczenie w kręgu – powiedział Sarutobi, wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z Kakashim. – Jest już w drodze na front, my też już musimy wyruszać.
Nim dziewczyna zdążyła zareagować, Kakashi wykonał jedną dłonią szybką pieczęć, natychmiast ją usypiając.

***

Cześć wszystkim. Zwlekałam z dodaniem rozdziału, bo okropnie nie lubię opisywać seksów w opowiadaniu. Jest w tym pewna historia ukryta, owszem. Od kiedy jakiś psychol wypisywał mi na Facebooku, że spełni MOJE FANTAZJE z Peculiar, stwierdziłam, że to nie na moją psychikę. XDDD
Tą scenę miałam opisaną już dość długo, ale jakoś nie mogłam się przełamać. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z niej. XD
Zabijcie mnie XDDD

Obserwatorzy

Created by Mayako | credit