W każdym słowie
w każdym oddechu
szukaj mnie – nieprzerwanie
do bólu
Nie sypiał dobrze. Wręcz przeciwnie – bezsenność towarzyszyła mu bezustannie od wielu dni. Gdy tylko przymykał powieki, jego mózg fundował mu przelot przez wspomnienia, skrapiane krwawą mgłą okrucieństwa. Okrucieństwa, które sam szerzył. Budził się co i rusz, zlany zimnym potem.
– Pal licho – mruknął, przewracając się na drugi bok.
Nie był człowiekiem przesądnym, jednak mógłby przysiąc, że to wszyscy bogowie i demony spiskowali przeciwko niemu, za te tysiące zbrodni, które popełnił.
Czyżbym miał wyrzuty sumienia?
Jego myśli kotłowały dookoła tego jednego zdania, analizując wszelkie wzbierające w nim emocje. Jako dziecko był wrażliwy, z czasem starał się wyzbyć tego rodzaju uczuć. On jeden wiedział, że jest to niemożliwe. Nadal przeżywał wszystko tak samo intensywnie. To dlatego nigdy nie był w stanie zadać ostatecznego ciosu niewinnej osobie.
– Wyjdź – powiedział, nagle się podnosząc.
Ze wszystkich sił starał się ignorować swój “cień”, jednak ten z niewiadomych powodów zdecydował się nie odpuszczać. Wiedział, że od początku za nim podąża. Udawał, iż tego nie dostrzega, licząc, że jest na tyle naiwna, by w to uwierzyć.
– Dlaczego za mną idziesz? – zapytał, kiedy wątła sylwetka wyłoniła się z półmroku.
Włosy dziewczyny kleiły się do czoła. Wyglądała na przerażoną i wyczerpaną, ale jej spojrzenie było inne niż wtedy, w karczmie.
– Nie ma miejsca, w które mogłabym pójść – odparła, robiąc kilka kroków w jego stronę.
Uchiha przysunął się bliżej dogasającego ogniska, po czym przysiadł i dorzucił kilka grubszych gałęzi. W powietrzu zawirowały drobne iskierki, a towarzyszący im, przyjemny dla uszu trzask płonącego drewna, przyprawiał o dreszcze.
– Dlaczego się ukrywasz?
– Nie ukrywam. – Jej głos był cichy, lecz wyraźny.
– Możesz podejść, nie zabiję cię – mruknął, obracając między palcami maleńki kamyczek.
Noc była chłodna i dość wietrzna, toteż przystała na propozycję. Usiadła na piasku, kilka kroków od niego. Wyciągnęła obie dłonie w stronę ognia, ogrzewając je.
– Przepraszam – powiedziała po dłuższym milczeniu.
Zerknął na nią przelotnie, nie rozumiejąc, co miała na myśli. Był zbyt zmęczony, by przejmować się zbędnymi sprawami. Poprzysiągł sobie, że w ciągu dwunastu miesięcy spełni swoje największe marzenie. Wkrótce miała minąć dziesiąta pełnia, a on dalej tkwił w martwym punkcie. Zamiast rosnąć w siłę, słabł coraz bardziej.
– Za co mnie przepraszasz? – zapytał, lecz dziewczyna nie odezwała się już ani słowem. Naciągnęła rękawy swetra na dłonie i zawiesiła spojrzenie na ognisku. – Jak ci na imię, przypomnij mi – dodał, unosząc lekko kąciki ust, wbrew woli.
Czuł się samotny. Bardziej samotny niż zazwyczaj. Nie potrafił zacieśniać więzi z osobami, które spotykał na swojej drodze, jednak całkiem dobrze wychodziło mu stwarzanie pozorów. Ludzie byli naiwni. Im więcej uśmiechów posłało się w ich stronę, tym bardziej ufali pustym słowom.
– Hikari – odpowiedziała wreszcie, przysuwając się,
Zmarszczył brwi, gdy ujęła go za dłoń, ale nie zdążył zrobić nic więcej. Jego umysł zalała seria obrazów. Wizje napływały jedna po drugiej, tworząc mu w głowie istny chaos. Poddał się mu, a wtedy sen na jawie wyostrzył się.
Krew. Puste spojrzenia zmasakrowanych ludzi. Znał te wszystkie twarze. To były ofiary okrucieństwa, tak głębokiego, że przyziemny człowiek nawet nie był w stanie sobie wyobrazić tego ogromu. Jego ofiary.
Z przestrachem wciągnął powietrze, a wtedy wszystko ustało. Odskoczył i wyjmując z pochwy katanę, wymierzył jej czubkiem w kierunku dziewczyny. Oddychał głęboko, lecz spokojnie. Strach powoli zastępowała ciekawość.
– Co to było? – spytał, a kiedy kropelka potu spłynęła mu po skroni, otarł pośpiesznie czoło.
– Dar lub przekleństwo – opowiedziała, tłumiąc w sobie wszelkie emocje. – Sakkaku; coś przez co zostałam wypędzona z rodzinnej wioski. – Jej głos choć wciąż delikatny, przepełniony był złością.
Uchiha uniósł brwi, w geście zdziwienia. Trudno było mu wierzyć w słowa dziewczyny, ale to, czego doświadczył zaledwie kilka minut temu, faktycznie wyglądało jak zapomniana, legendarna technika Sakkaku. Niejednokrotnie słyszał o klanie Kokoro, obdarzonym tą niesamowitą zdolnością, jednak każdy, kto znał te opowieści, mówił, iż ostatni potomek Kokoro od lat nie żyje.
Kekkei Genkai, które posiadała, łączyło w sobie kilka linii krwi; według opowiastek dwiema głównymi były geny klanu Uchiha oraz Yamanaka. Potężna zdolność, umożliwiająca manipulację myślami przeciwnika. Swego rodzaju genjutsu, stwarzające iluzję wyłącznie w głowie; często we śnie. Posiadacz Sakkaku mógł bez przeszkód doprowadzić nawet najsilniejszego ninja do śmierci samobójczej lub w najlepszym wypadku – szaleństwa.
– Twoja krew jest o wiele cenniejsza niż kwota, jaką zapłaciłem – powiedział Sasuke, zadowolony ze swojego znaleziska.
Sam fakt, że się przed nim zdemaskowała, świadczył, iż nie miała zamiaru wykorzystywać tego przeciwko niemu. Poczuł narastające podniecenie, rozchodzące się po całym ciele. Uwielbiał źródła mocy, które mógł wykorzystywać. Miał cichą nadzieję, że dziewczyna podda się mu, tak jak niegdyś Karin.
– Nie wiedzieli o tym – odparła, bacznie obserwując jego reakcję.
– Nie jesteś ninja? – zapytał, analizując łatwość z jaką korzystała z techniki.
Sposób bycia dziewczyny mógł oznaczać naiwność, ale również dobrze zaplanowaną zasadzkę.
– Nie lubię brutalności.
Jej przepełniony trwogą głos zadrżał. Doskonale znał ten zastraszony ton. Jako dziecko był taki sam. Czuł że wystarczy impuls, by kobieta podążyła za nim. Strach od determinacji, ucieczkę od zemsty – wszystko to oddzielała cienka, niemal przezroczysta kreska.
– Nie boisz się mnie? – spytał, widząc jak mimo złych wspomnień, rozluźnia się przy nim.
Nie ulegała jego urokowi, dostrzegł w spojrzeniu, że tym razem było inaczej. Mimo wszystko nie była spięta. Musiała domyślać się – chociażby powierzchownie – kim był i w jaki sposób zarabiał tak ogromne sumy pieniędzy.
– Kiedyś mnie zabijesz – rzekła, ze szczerym uśmiechem na twarzy, aż poczuł nieprzyjemny chłód. Czyżby była wariatką? – Ale jeszcze nie teraz – dodała, zawieszając swoje beznamiętne spojrzenie gdzieś w powietrzu.
– Jeszcze nie teraz – potwierdził, parskając krótkim śmiechem.
Rozmowa, którą właśnie prowadzili, była niedorzeczna. Czuł niepokój, kiedy przyglądał się Hikari. Jej ciemno-szare, chłodne oczy były tak bardzo znajome. Czasami odnosił wrażenie, że dostrzegał w nich czerwień; swego rodzaju dzikość – innym razem zerkała nań łagodnie. Zupełnie tak, jakby w jej wnętrzu toczyły walkę skrawki dusz, pochodzące ze wszystkich klanów, których krew w sobie nosiła.
– Jak to możliwe, że stoi przede mną legenda z krwi i kości? Nieznana, zepchnięta na margines i zbrukana? – zapytał, nadal nie mogąc złożyć do kupy wielu informacji, które chwilę wcześniej zebrał.
– Dlaczego podróżujesz sam? – spytała, zmieniając temat.
Nie miał zamiaru opowiadać o sobie, nie lubił tego. Odpowiedzi zwykle rodziły kolejne pytania, co było kłopotliwe i zbędne. Wszelkie dialogi, jakie prowadził, zazwyczaj ograniczały się wyłącznie do wymiany istotnych informacji. Lubił układy, nie relacje, a do tego właśnie prowadziły rozmowy.
– Nie lubię ludzi – odparł szorstko.
Nie podobało mu się, że dziewczyna czuła coraz większą swobodę w jego obecności. Jeszcze kilka dni temu mógłby nazwać ją dziwką, a teraz chciała stać przy nim jak równy z równym. Uwłaczało mu to.
– Ty także jesteś człowiekiem – odpowiedziała, uśmiechając się z lekką ironią.
Wyjął z plecaka zwiniętą w rulon karimatę i podał dziewczynie, a sam ulokował się na rozłożonym, dużym płaszczu przeciwdeszczowym. Odwrócił się tyłem do ogniska, by tańczące płomienie nie oświetlały jego twarzy, po czym pierwszy raz od dłuższego czasu zasnął spokojnym, lecz nadal czujnym snem.
***
– Whisky z colą – mruknął, wykładając na ladę kilka banknotów o odpowiednich nominałach. – I sok pomarańczowy – dodał, dorzucając jeszcze kilkaset yenów.
Kiedy barman nalał napoje do szklanek, brunet zaniósł je do stolika i ustawił jedną z nich przed dziewczyną. Rozejrzał się po karczmie, a widząc zalotne spojrzenia grupki młodych kobiet, posłał im szelmowski uśmiech. Był poirytowany, bo wiedział, że w obecności Hikari, żadna z nich nie podejdzie do jego stolika.
– Nie masz jeszcze dwudziestu jeden lat, a pijesz sporo alkoholu – powiedziała czarnowłosa, skinieniem głowy dziękując za napój.
– Przypominam, że jesteś obecnie na moim utrzymaniu, więc lepiej zamknij buzię na kłódkę – warknął, biorąc solidny łyk whisky.
Choć zdolności Hikari imponowały mu, dziewczyna drażniła go od pierwszego dnia ich wspólnej wyprawy. Musiał od czasu do czasu utemperować jej zapędy.
– Przepraszam – szepnęła, wyraźnie zmieszana. Gdyby nie Uchiha, znów nie miałaby dokąd się udać. – To miejsce budzi wspomnienia.
Choć wyraz jego twarzy nie zmienił się, wewnątrz złagodniał. Koniec końców, jako kobieta była kruchą, marną istotą. To, czego musiała doświadczyć w swojej przeszłości, było sporym ciężarem.
– Zjemy i możemy się zmywać – burknął, kiedy gospodarz wreszcie przyniósł tacę z jedzeniem.
Po trzech dniach żywienia się sucharami i rozwodnioną do granic możliwości, zieloną herbatą, pochłaniali swój posiłek w zawrotnym tempie. Kiedy talerze opustoszały, muzyka zaczęła przybierać na sile. Oboje wiedzieli, co za moment się rozpocznie. Każda z tych zapyziałych karczm działała w takim sam sposób.
– Chodźmy na górę – powiedział Uchiha, na co Hikari zerwała się z miejsca z ulgą.
Pokój, który wynajęli, był w zaskakująco dobrym stanie. Dwa niewielkie, lecz wygodne łóżka oraz mała, czysta łazienka.
Nie pytając o zdanie dziewczyny, chwycił leżący na pościeli ręcznik i z utęsknieniem ruszył w stronę prysznica. Drzwi nie otwierały się do końca, hacząc o umywalkę. Przeklął, wsuwając się bokiem do pomieszczenia.
Gorąca woda zmyła z jego ciała resztki kurzu. Skrzywił się na myśl o włożeniu brudnych ubrań, więc uprał je pośpiesznie w letniej wodzie, wciągając na siebie ostatnie czyste bokserki i koszulkę.
Od tygodni nie spał na tak wygodnym łóżku. Gdy tylko jego wymęczony kręgosłup spoczął na miękkim materacu, poczuł rozchodzące się po całym ciele mrowienie. Wsłuchiwał się w cichy szum wody za zamkniętymi drzwiami. Wiedział, że jak tylko Hikari stamtąd wyjdzie, ciężko będzie mu opanować emocje.
Zawsze pociągały go ciała pięknych kobiet, traktował je jako nieodzowny element swojego życia. Miał jedną, jedyną zasadę. Nigdy nie sypiał dwa razy z tą samą dziewczyną. Widział, że tego rodzaju powroty, zwykle kończą się obowiązkiem konwersacji – a ta, jak wielokrotnie sobie wmawiał – zacieśnia więzi i prowadzi do nieporozumień i niewygodnych powikłań.
Czuł, że tej nocy powinien się wymknąć i zejść do karczmy, która wciąż tętniła nocnym życiem. Mimo zastosowanych wyciszeń, dało się słyszeć dobiegającą z dołu muzykę i raz po raz głośne pogwizdywanie. Wstał i chwycił wiszącą na wezgłowiu, wilgotną koszulę. Włożył ją, po czym sięgnął po wyświechtany portfel.
– Wychodzisz? – Usłyszał, tuż po tym jak drzwi łazienki otworzyły się z cichym kliknięciem.
W bladym świetle naftowej lampy, stojącej na stoliku pomiędzy lustrami, dostrzegł wilgotne, nagie ramiona dziewczyny. Przepasała się szczelnie ręcznikiem, ściskając go mocno pod pachami i ruszyła w stronę swojego posłania.
Popełniła błąd. W kilku krokach zastąpił jej drogę, łapiąc ją za nadgarstek i odwracając w swoją stronę. Ku zdziwieniu Uchihy, nie protestowała – spodziewała się, że prędzej czy później do tego dojdzie. Rzuciła mu krótkie, lecz wymowne spojrzenie.
– Wystarczy? – spytał, a wtedy dziewczyna dostrzegła w jego dłoniach wymięte banknoty, których wartość zapewniłaby jej utrzymanie na kilka dobrych tygodni.
Skinęła głową, przyjmując je. Położył pieniądze na szafkę, a gdy chwycił drugą rękę Hikari, ręcznik swobodnie opadł na drewnianą podłogę.
Tym razem było inaczej, rzadko zdarzało mu się porzucać schematy. Nie musiał płacić za seks, naiwne kobiety oddawały mu się bez tego. Czuł, że z dziewczyną stojącą przed nim byłoby tak samo. Z pieniędzmi czy bez – zapewniał jej ochronę, a ona złapała się tego kurczowo. Oboje wiedzieli, iż nie będzie to trwało wiecznie.
Chłopak z czułością, zupełnie bez agresji, objął twarz Hikari obiema dłońmi. Jej usta były lodowate; rozluźniały się powoli, kiedy składał na nich kolejne, delikatne pocałunki. Lubił to. Lubił odgrywać rolę uczuciowego kochanka, którego tak bardzo pragnęła każda kobieta. Naparł na nią mocniej, zmuszając do tego, by ich ciała znalazły się na łóżku.
– Robiłaś to kiedyś? – zapytał, z lekką ironią obserwując pozbawione doświadczenia ruchy dziewczyny, gdy ta próbowała pozbawić go ubrań.
Zaprzeczyła. Była niepewna, ale w jej oczach nie dostrzegał strachu. Wiedział, że to skurwysyństwo, płacić za seks kobiecie, którą zaledwie kilka dni wcześniej uratował przed podobną sytuacją.
– Spodoba ci się – dodał po chwili, po czym narzucił na ich nagie ciała koc.
Nie śpieszył się. Pieścił jej ciało, napawając się jego delikatnością. Pod opuszkami szorstkich dłoni, skóra dziewczyny zdawała się być miękka, niemalże jedwabiście gładka i jędrna. Czuł niesamowite podniecenie na myśl o tym, że będzie pierwszym mężczyzną, który zasmakuje tej niewinności.
– Boisz się? – spytał, czując jak dziewczyna lekko drży.
Pokręciła głową, przygryzając wargi. Kiedy dostrzegł, że poczynania te sprawiają jej przyjemność, na jego twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Nie spodziewał się tego; ona także.
Dał znak, by odwróciła się do niego tyłem, po czym przywarł do niej swoim ciałem. Nie chciał od razu przechodzić do rzeczy, ani myślał sprawiać jej bólu. Ujął w dłonie jej piersi, pieszcząc kciukami sutki. Krótki, zduszony jęk rozgrzał go do granic możliwości. Przyssał wargi do szyi Hikari, zostawiając na niej ciemny, nieregularny ślad.
Złapał ją pod kolanem i podniósł jej nogę lekko do góry, by umieścić ją na swojej. Leżeli na boku, w wygodnej dla obojgu pozycji, a ich ciała poruszały się synchronicznie. Wchodził w nią powoli, centymetr po centymetrze, czując przyjemny opór. Dziewczyna spięła się; mimo podniecenia odczuwała ból. Kiedy wreszcie się w niej znalazł, znieruchomiał na moment, czekając aż minie dyskomfort i znów będzie czerpała przyjemność z jego ruchów.
Pogładził ją po policzku i odgarnął włosy z twarzy, zaczesując je palcami za ucho dziewczyny. Pocałował jej szyję, schodząc ustami na ramiona i niżej, aż na łopatkę.
– Już dobrze – szepnął, czując jak Hikari rozluźnia się ponownie.
Poruszał się w nadanym przez jej biodra rytmie, raz po raz nieznacznie przyśpieszając. Zawstydzona przycisnęła usta do poduszki, by zagłuszyć wydawane przez siebie dźwięki. Choć od kilku minut Uchiha był na skraju, dopiero kiedy poczuł jak dziewczyna dochodzi, pozwolił sobie na to samo.
Ich oddechy były przyśpieszone, a skóra lepka i wilgotna od potu.
– Rano będę musiała odejść? – Upewniła się, zanim ich ciała opadły na zmiętą pościel.
– Śpij spokojnie – szepnął, przygryzając płatek jej ucha. – Kiedy otworzysz oczy, mnie już nie będzie – dodał, pierwszy raz obnażając przed kobietą swoje prawdziwe zamiary.
***
Czuję, że w końcu nowa odsłona Uchiha Eyes ma ręce i nogi. Zaczynam powoli być dumna z tego opowiadania, chociaż z początku miałam obawy. Zwłaszcza, że przewinię się tutaj krótki wątek SasuSaku oraz zakończenie będzie nieco inne, pociągnięte o kro dalej.
Kiedyś Cię zabiję.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny. Podczas czytania miałam dreszcze i tak jak Ci mówiłam, teraz UE nabiera mocy. Niekoniecznie jakieś świetlistej i dobre, bo jest to w kurwę mroczne, ale nabiera.
I tak, szkoda mi Hikari. xD
Poprzednie UE też miało być mroczne a wszyły flaki z olejem. Cieszę się, że tym razem moje opowiadanie nie ssie pałki. <3
UsuńZabić Cię to za mało, Ichirei.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że zejdę na zawał na lekcji wok-u... To nie było by miłe przeżycie. A na temat tego, co zrobiłaś w tym rozdziale, nie będę się wypowiadać.
BOJĘ SIĘ CIEBIE XD
UsuńCzemu chcecie mnie mordować, przecież nic nie zrobiłam. Nikogo jeszcze nie zabiłam! Kochajcie mnie T___T
Dobrze napisane. To przede wszystkim. Klimat utrzymany na poziomie, przy czym sytuacje nie są przerysowane.
OdpowiedzUsuńJedno "ale". Skoro Hiruko jest taka cenna ze względu na umiejętności, to wydaje mi się, że Sasuke powinien raczej trzymać ją krótko, niźli przespać się z nią i zostawić.
Pomijając tę jedną nieścisłość opowiadanie spójne. Tworzysz sobie też wiele furtek do wielowątkowego rozwoju fabuły. Jest potencjał. ;)
Lądujesz w zakładce "Czytam" u mnie ;)
Pozdrawiam.
Nie chciałabym spoilerować, ale w kolejnym rozdziale Sasuke wypowie jedno istotne zdanie do Hikari, które nieco rozświetli jego mroczną stronę. :D Strasznie się cieszę, że zyskałam nową czytelniczkę <3
UsuńOczekuję. I mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko, bom ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńA teraz i ja się zareklamuję: http://yaoyorozu-no-kami.blog.pl/ ;)
Jak skończą się wszystkie egzaminy na studiach, postaram się zajrzeć ;)
UsuńDzisiaj chyba nadrabiam wszystko nienadrobione :D
OdpowiedzUsuńKiedyś Twój blog przewinął się mi przed oczami, bo adres kojarzę.
I powiem Ci, że piszesz świetnie, ciekawie. Naprawdę bardzo mi się podoba! W Twojej historii jest coś intrygującego.
Ale mam jedno moje małe, osobiste ale... Czy ta Hikari, nie jest może, raczej, przypadkiem Sakurą? Może pod wpływem jakiegoś jutsu zamiany czy coś ;3
No bo za Chiny, nie mogę się przemóc, żeby spodobał mi się Sasuke z inną babą niż Sakura xD
Pozdrawiam cieplutko :D
Haha, niestety. Sakura również się przewinie przez opowiadanie, jednak nijak nie pasowała mi do roli Hikari. Przyznam, że z początku myślałam by to była Haruno, ale wtedy nie mogłabym w żaden sposób ująć uczuć Sasuke, względem Konohy. Musiałam pozostawić w wiosce kogoś, do kogo chciałby wrócić. Może to lekki spoiler :P
UsuńAle nadal, Twój Sasuke mnie zadziwia. Już żeby nie nazywać go jakoś brzydko, za te jego ekscesy xD
UsuńTo dopiero rozgrzewka przed ekscesami XD
UsuńOczekuję w dalszym ciągu... xD
OdpowiedzUsuń(piszę to wszystkim których "czytam", bo mnie osobiście to mobilizuje i cieszy mordkę) ;)
Rozdziały już gotowe, czekają na korektę po sesji. Najpóźniejsze daty publikacji zasugerowałam w ramce "informacje". Przeokroopnie się cieszę, że czekasz i Ci zależy <3 !
UsuńSEKS JUŻ W DRUGIM ROZDZIALE, JA CIĘ NIE ZABIJĘ, JA CIĘ WYRUCHAM. XDDD
OdpowiedzUsuńA tak serio to ucieszyłam się na tę informację o wątku SasuSaku. Oczywiście pewnie nie przetrwa on zbyt długo, chociaż warto marzyć. xDDD
Masz za mną styczność od niedawna, a wydawać by się mogło, że tak dobrze mnie znasz. XD
UsuńChociaż nie, nie będę spoilerować. :D
To się nazywa "intuicja". xDDD Widzę więcej, niż inni. xDDDDDDDD
Usuń